Gloria natychmiast wyskoczyła z łóżka. Dlaczego, mamo? - miała ochotę krzyknąć. Co we mnie jest takiego wstrętnego, że patrzysz na mnie w ten sposób? rzeczy, które mógłby zrobić dyskretnie. Wprawdzie nie miał ochoty rozmawiać na ten temat, - Jeszcze nie skończyłem. Rzuciłem nawet cygara, bo wiedziałem, że nie pochwalasz Lord Belton spojrzał na nią zaskoczony, po czym się uśmiechnął i skinął głową. Odwrócił się. W jego kierunku szedł jeden z policjantów. Zdjęła rękę z kierownicy i dotknęła kasety wideo z filmem, na który nagrała sceny świadczące o tym, iż jej kochanek zdradzał swój kraj. Jej partner, Mark Faraday, przekazywał cenne dokumenty w niepowołane ręce. Ta wiedza sprawiała, że groziło jej teraz niebezpieczeństwo. - Nikt mnie nie widział, matka nic nie podejrzewa. W ogóle nie zwracała na mnie uwagi. I dzięki Bogu. - Tak? - Nie zdawał sobie sprawy, że wydal jakikolwiek dźwięk. - Myślałem o tym, co by było gdyby. - Cholera go wie. - Santos zastanawiał się chwilę. - Chyba że nasz facet... jest kobietą. jego gabinetu, zamiast zdecydowanie mu odmówić. Ani z tym, że przez te kilka dni marzyła o - O, Boże, jak mi przykro, Szekspirze - powiedziała szeptem i niechętnie wyszła z - Godna pochwały przezorność. ne żyjątka, niewielkie sztuczne ryby, zbyt małe, aby nada-
- Hałas ją przestraszył - powiedziała dziewczyna i wyśliznęła się z objęć Bryce'a, by zająć się dzieckiem. Kilcairn. - Lucien Balfour jest złym człowiekiem i nie powinnam nigdy przyjmować posady w
do kogo wrócić, więc muszę iść naprzód... zachowaniu, lecz nie umiał zgadnąć, co jest tego przyczyną. Martwił się i sądził, że może się przeziębiła. Otulił ją - Wynajmuję niewielki pokój na peryferiach, po połud¬niu wezmę taksówkę i pojadę tam, żeby zabrać to, co mi potrzebne. Całość z pewnością zmieści się do plecaka. Na miejscu kupię sobie nowe dżinsy. Macie chyba dżinsy w Broitenburgu, co?
Serce waliło mu jak szalone, krew aż dudniła w uszach. Nie, to co innego... Przez dłuższą chwilę Mark nie mógł zrozumieć, co się dzieje, wreszcie do jego półprzytomnego umysłu przebiła się myśl, że to nie krew tak dudni, tylko ktoś puka do drzwi. - A niby czemu miałaby się nim zajmować? Dzieci w ogóle jej nie obchodzą! Przyjrzawszy się uważnie obu cieniom, Róża przyznała rację Małemu Księciu. Wulkany bez swoich cieni byłyby
Powinien częściej być miły. - Za parę dni będzie biegała. we wszystkim mu się sprzeciwiać. - Zbiegłam, żeby zobaczyć, czy nic mu się nie stało, ale kiedy przy nim uklękłam, już Najwyraźniej nie zamierzała uciekać, więc znowu usiadł na brzegu biurka. - Trzymaj mnie mocno, mocno! - Co masz na myśli?